niedziela, 2 lutego 2014

Rożanki -ad hoc- pomyślane :-)

     Popisałam już trochę, ciesząc się przy tym jak dziecko, że mogę to zrobić, choć pewnie zawsze mogłam, ale nie przyszło mi to nigdy do głowy, ponieważ do tej pory czytałam to, co ktoś napisał tylko dlatego, że musiał, a nie dlatego, że chciał, bo takie są z natury zadanie domowe z języka polskiego (robiłam, co potrafiłam, żeby tak nie było, ale efekty bywały różne ;-) Teraz jednak okupuję szkolną świetlicę, więc nie poświęcam już czasu na czytanie cudzych prac i najpewniej stąd pomysł na pisanie własne, który wypłynął sobie z czeluści podświadomych, wieloletnich chęci i znalazł ujście właśnie tutaj, na blogu.
     Z założenia pisanie moje dotyczyć ma zajęcia, któremu poświęcam największą część życia, czyli wyrobom z poroża i wszystkiemu, co się z nimi wiąże, więc: pozyskiwaniu zrzutów, ciekawym rozmowom z Klientami, realizacji dziwnych czasem zamówień, psującym się maszynom i ciągłej podróży w nieznane, bo taki jest każdy dzień spędzany przeze mnie w firmie. Piszę ja sobie więc spokojnie, zadowolona, że może czyjeś zainteresowanie wzbudzę, a jeśli nie, to i tak będzie dobrze, bo marzenia swoje o pisaniu pomalutku zrealizuję, a tu nagle! jak mi się kubeł lodowatej wody na głowę nie wyleje! jak mnie do pionu nie postawi! jak nie wskaże błędów merytorycznych i niedbalstwa graniczącego z niechlujstwem!!!
Oto fragment lodowatego strumienia z zimnego bezdusznego kubła:  

" Aniu, rogi to ma krowa. Jelenie mają wieńce, zrzucają poroże czy lewą bądź prawą tykę, daniele mają łopaty, sarny i kozły mają parostki, łosie posiadają rosochy, dziki oręż. Byki i łanie w górnej szczęce grandle. To właśnie jest to leśne złoto! Pozdrawiam. "

I cóż było robić? Uszy potulnie po sobie położyłam, ale walkę na argumenty rozpocząć musiałam, bo jednak gdzieś w samym środku jestestwa urażona do głębi się poczułam, że niewiedzę i dyletanctwo w sprawach dla mnie podstawowych zarzuca się mi bezpardonowo. Pokusiłam się więc o odpowiedź zgodną z wymową uczuć: 

" Jak możesz mnie tak potraktować po tylu latach w branży rożanej??? Jest oczywiste, że na potrzeby skrótu myślowego, którym blog operuje, bo musi, używam uogólnionego znaczenia wyrazu ROGI, żeby zaznaczyć, że o każdym rodzaju mówię. Przecież nie będę za każdym razem wymieniać wszystkich rodzajów, bo by mi to pół strony zajęło :-)))) Oj, Ty, Ty, SPECJALISTO! Bloga czytają również laicy "

Odpowiedź mnie nie zaskoczyła, ale spowodowała, że faktycznie zweryfikowałam sposób pisania o rzeczach jednak ważnych, szczególnie dla tych, którzy z łowiectwem, myślistwem, a nawet tylko pozyskiwaniem "leśnego złota" wiążą całe swoje życie, poświęcając się mu prawie bez reszty, o czym ja przez moment zapomniałam, ale obiecuję solennie, że będę tak rzetelna w przekazie słownym jak tylko potrafię i na ile pozwoli mi moje doświadczenie i wiedza zdobyte przez ponad dwadzieścia lat zajmowania się tematem:

" aaaa powinnas
bo Wasze wyroby sa dla nas mysliwych
dla mnie sa zlotem
w domu 
tym bardziej, niech  laicy chłoną wiedze
tradycje, zwyczaje i etyka jeszcze nikomu 
nie zaszkodziła
będę sledził to co piszesz i za każdym razem masz prysznic
role nauczyciela 
się odwróciły "

Wszystkich, którzy mogli  poczuć się urażeni, PRZEPRASZAM serdecznie.

P. S.
Zastanawiam się czy czasem, na potrzeby bloga, nie przechrzcić się 
z Rożanki na, np. Zrzucankę albo Łopaciankę, ale nie, chyba jednak pozostanę przy pierwowzorze ;-)))

2 komentarze:

  1. pozostań Aniu przy Rożance, tamte i brzmią i kojarzą się dość....dziwnie, bo co niby miałabyś zrzucać? A propos, tylko o łopatach słyszałam :) trochę edukacji przyrodniczej nie zaszkodzi ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rożanka już nawet zdążyła się mi spodobać i utożsamiłam się z tym nowym imieniem całkiem bezboleśnie :))) Jeśli zaś o walory edukacyjne idzie, to właśnie głównie z tego względu samokrytykę złożyłam.

    OdpowiedzUsuń